Franciszek Żymirski przyszedł na świat 5.10.1778 lub 1779 r. w Krakowie, w rodzinie Józefa i Marianny Łuckiej, małżonków Żymirskich. Przodkowie przyszłego generała byli średniozamożną szlachtą, Żymirscy herbu Jastrzębiec wywodzili się z ziemi kaliskiej w Wielkopolsce, Łuccy pochodzili prawdopodobnie z Małopolski. Niewiele wiemy o dzieciństwie przyszłego bohatera. Z pewnością odebrał staranną edukację, płynnie posługiwał się językami: francuskim, niemieckim i łaciną.
Prawdopodobnie już w najmłodszych latach zaszczepiono w jego sercu miłość do Ojczyzny, równie szybko rozpoczął swoją wojskową karierę. W szesnastym roku życia brał udział w insurekcji kościuszkowskiej, którą zakończył jako porucznik. Biorąc pod uwagę brak koneksji rodzinnych było to dość znaczące osiągnięcie, które dowodzi, że już od najmłodszych lat wykazywał duży talent na polu bitwy.
Po upadku powstania 1794 roku przeszedł do konspiracji i rozpoczął działalność w Zgromadzeniu Centralnym — organizacji zmierzającej do zbrojnego powstania przeciw zaborcom, mającego wybuchnąć przy pomocy Francji. Żymirski działa jako kurier, w sprawach organizacji podróżuje m.in. do Konstantynopola. Aresztowany przez austriacką policję, dzięki zręcznym zeznaniom zostaje wypuszczony i wyjeżdża do Paryża, gdzie dociera na początku 1797 r. Od maja rozpoczyna służbę w Legionach Polskich we Włoszech, a do awansu na stopień kapitana zostaje przedstawiony samemu Napoleonowi Bonaparte.
Jako kapitan Legionów uczestniczył w walkach z siłami II koalicji antyfrancuskiej we Włoszech, gdzie po haniebniej kapitulacji francuskiego generała w trakcie oblężenia Mantui dostał się na prawie rok do niewoli austriackiej. Do 1802 roku przebywa we Włoszech, następnie zostaje wysłany na Haiti, jako pomoc dla francuskich oddziałów walczących od lat z tzw. rewolucją haitańską. Szczupłość sił francuskich i determinacja powstańców doprowadza do klęski Francji na Haiti, a Żymirski (prawdopodobnie ciężko chory) trafia na Jamajkę, do niewoli brytyjskiej.
Na wolność zostaje wypuszczony w 1804 r., po czym udaje mu się dotrzeć do Francji. Po ponad rocznej bezczynności zostaje przydzielony do armii generała Marmonta i bierze udział w wojnie z Austrią, walcząc m.in. w bitwie pod Ulm. 1 lutego 1807 r. skierowany do Wojska Polskiego, gdzie zostaje awansowany na podpułkownika. Umiejętne dowodzenie podległym mu oddziałem skutkuje najwyższym wojskowym odznaczeniem. O okolicznościach, dzięki którym ppłk Żymirski zasłużył na Krzyż Virtuti Militari możemy nieco się dowiedzieć z listu płk Stanisława Potockiego do księcia Poniatowskiego: (…) przyszli do mnie z prośbą by szef tegoż batalionu Żymirski pokazanym być mógł do otrzymania zaszczytu tegoż Krzyża Wojskowego Polskiego. Zaręczyli mnie honorem i sumieniem, że ten szanowany ze wszech miar oficer jest godnym tego zaszczytu, że nie masz żołnierza w całym batalionie który by mu nie przyznał męstwa, zimnej krwi i roztropności w rozrządzeniach wojskowych. (…) W dalszej części listu płk Potocki opisuje działania batalionu ppłk Żymirskiego pod Grudziądzem, gdzie udało się zniszczyć pruskie baterie artyleryjskie oraz dokonać udanego rekonesansu i wypadu na pozycje pruskie, za co publicznie otrzymał słowa uznania od francuskiego generała Victora-Perrina.
W 1809 r. bierze udział w walkach z Austriakami pod Raszynem, gdzie wykazuje się jako odpowiedzialny, umiejący dowodzić w kryzysowych sytuacjach oficer. Po wspomnianej bitwie zostaje mianowany dowódcą twierdzy częstochowskiej, gdzie przez dwa lata pełni nienaganną służbę. W 1811 r. zostaje awansowany na pułkownika i mianowany dowódcą 13 pułku piechoty, stacjonującego w Zamościu. Po klęsce Napoleona w kampanii rosyjskiej w 1812 r. twierdza Zamość stanęła przed groźbą rychłego oblężenia, a Żymirski objął dowództwo nad całą piechotą znajdującą się w twierdzy. Podczas obrony Zamościa ponownie pokazuje swój dowódczy kunszt, komendant twierdzy, gen. Hauke pisał o nim w następujących słowach: pułkownik Żymirski, dzielny dowódca pułku piechoty i całej piechoty fortecznej bez przerwy daje dowody gorliwości i poświęcenia (…). Francuzi potrafili docenić zasługi Żymirskiego i odznaczyli go swoim najwyższym odznaczeniem — Krzyżem Kawalerskim Legii Honorowej. Twierdza Zamość, po wznowieniu działań wojennych, ostatecznie upadła z powodu wyczerpania się zapasów. Franciszek Żymirski ponownie trafił do niewoli, z której po pięciu miesiącach wrócił na wolność.
Bardzo możliwe, że to właśnie w Zamościu Żymirski poznał swą przyszłą żonę — Salomeę z Karskich Bojarską, kobietę wielkiej urody, lecz niestety zamężną. Pierwszy mąż Salomei nie został dokładnie zidentyfikowany, nieznana jest konkretna przyczyna ustania tego małżeństwa. Ślub Franciszka Żymirskiego z Panią Bojarską odbył się 13 lipca 1815 r. w nieznanym dziś miejscu. Świeżo upieczeni małżonkowie zamieszkali w Warszawie, doczekali się sześciorga dzieci: Józefa Kalasantego Franciszka (1816 - przed 1.11.1818), Józefa Władysława (1818-1892), Eugeniusza Władysława (1821-1890, używał drugiego imienia), Ludwiki (1824-1828), Salomei Franciszki (1827-1891) i Franciszka Michała (1829-1834). Małżonkowie Żymirscy przez cały okres ich związku byli zgodnym małżeństwem.
Podobnie jak życie osobiste kariera wojskowa Żymirskiego ciągle się rozwijała. W czerwcu 1817 r. został mianowany generałem brygady i objął dowództwo 2 brygady 1 dywizji Korpusu Piechoty Królestwa Polskiego. W kwietniu 1818 r. został dowódcą pułku grenadierów gwardii. Wielki książę Konstanty w liście do gen. Iwana Dybicza tak scharakteryzował Żymirskiego: najlepszy z moich oficerów piechoty. (…) jego ścisłość i orientację w czynnościach można określić jako wzorową. Jego pułk oraz saperzy są w doskonałym porządku, tak samo jak i jego brygada. Obdarzony jest rzadkim umysłem i zdolnościami, zasłużył na szacunek zwierzchników i podwładnych i może być przykładem umiejętnego utrzymywania dyscypliny wśród oficerów. Żymirski w stosunkach służbowych był surowy i wymagający, ale sprawiedliwy. Dbał o swoich podwładnych w wymiarze materialnym jak i moralnym. Wprowadził obowiązkową naukę pisania i czytania, polecił nawet wydać podręcznik o tytule: Nauka czytania pisma polskiego. Był też jednym z nielicznych polskich generałów, którzy potrafili zakwestionować zdanie wielkiego księcia Konstantego stojąc z nim twarzą w twarz.
9 marca 1822 roku gen. Żymirski zakupił za 186 000 złotych dobra klembowskie ze wszystkimi przyległościami. Cały majątek składał się z Klembowa (wraz z Zamościem), Krusza i Borek wraz z wszystkimi ich przyległościami. Pierwszym zadaniem przed którym stanął nowy właściciel i dziedzic majątku Klembów było uregulowanie stanu finansowego zakupionych dóbr — zadłużone były na kwotę przekraczającą połowę ich wartości. Do końca czerwca 1822 r. Żymirski spłacił wszystkich wierzycieli i oddłużył klembowską hipotekę, po czym mógł zabrać się za rozpoczęcie inwestycji w swym nowym majątku.
Szybko się okazało, że gen. Żymirski jest równie sprawnym przedsiębiorcą i administratorem jak dowódcą wojskowym. Nie bał się nowatorskich rozwiązań i śmiałych inwestycji. Wzniósł murowane budynki gospodarcze, pobudował karczmę i gorzelnię, na Zamościu uruchomił piekarnię. W kwestii gospodarki rolnej Żymirski nie pozostał obojętny, choć nie miał doświadczenia w tej dziedzinie. Starał się dostosować swoje decyzje do potrzeb podjętych wcześniej inicjatyw. Na większą skalę niż dotychczas rozpoczął uprawy ziemniaków i zbóż, a także hodowlę owiec i bydła. Z upraw korzystała gorzelnia, która pod ręką miała potrzebne dla swej produkcji składniki. Mieszkańcy dużej części gminy Klembów, po ciężkich latach zawirowań politycznych i szkód doznanych podczas wojen, wreszcie mogli patrzeć w przyszłość z nadzieją lepszego i spokojniejszego życia. W 1825 roku Żymirski otworzył kolejny zakres swej działalności, czysto finansowy. Udzielał pożyczek, wykupywał obligacje i hipoteki. Z początkowo zainwestowanych 44 000 złotych po trzech latach zgromadził ponad 300 000 złotych.
Choć generała było stać na pobudowanie szykownego i eleganckiego dworku, zadowolił się najzwyklejszym, zbudowanym z drewna domem. Wydaje się, że Żymirski nie łaknął splendoru — wolał inwestować pieniądze niż wydawać. Powszechnie znana była jego oszczędność, żeby nie powiedzieć skąpstwo. Pisał o tym dziedzic Woli Cygowskiej (dziś gmina Poświętne) Prot Lelewel: Żymirski lubił grę w wista. W obozie pod Powązkami (…) oficerowie szli do niego na partyjkę. Kiedy pan generał pił swoją herbatę, im przynoszono ich własną z buraków. Jak nie miał zrobić fortuny?
Franciszek Żymirski był osobą mile widzianą na salonach, lecz w odróżnieniu od większości oficerów nie prowadził praktycznie życia towarzyskiego. Nie przepadał za wystawnymi bankietami czy bardziej kameralnymi herbatkami, często na udział w nich nie pozwalały mu obowiązki służbowe. Wydaje się jednak, że to nie obowiązki, a głównie niechęć generała spowodowała brak jego większej obecności na warszawskich salonach. Życie towarzyskie zdecydowanie wolał prowadzić w zaufanym gronie — rodziny (głównie ze strony żony) bądź najbliższych przyjaciół, którzy często u niego bywali. Wolny czas chętniej przeznaczał jednak żonie i dzieciom. Praktycznie nie utrzymywał kontaktów z właścicielami majątków sąsiadujących z Klembowem, choć był w nich doskonale znany. Prot Lelewel pisał o Żymirskim w swym diariuszu: niepopularny, ale honorowy, szanowany i poważany.
Kwestią, którą należało rozwiązać, było pobudowanie nowego kościoła. Ówczesny, leżący na terenie cmentarza klembowskiego, w 1794 r. doznał poważnych szkód i stwarzał niebezpieczeństwo dla wszystkich uczestniczących w religijnych nabożeństwach. W 1820 roku tak opisano stan budynku kościoła: drewniany, stary, nieprzyjmujący żadnej reperacyi dla spróchniałości (…) pobity gontami podobnież już nadpsutymi. Dach tylko się wspiera na filarach wewnątrz kościoła stojących. W tej sytuacji gen. Żymirski musiał działać, w 1823 roku zdecydował się zbudować kościół drewniany. Przez kilka lat, poza planami, niewiele wykonano w kierunku spełnienia tego zamiaru. Aż wreszcie w czerwcu 1828 roku, prawdopodobnie będąc zadowolonym z poczynionych przez siebie inwestycji i osiąganych zysków, Żymirski zdecydował się na zbudowanie kościoła murowanego. Jako człowiek zdecydowany na złączenie przyszłości swego rodu z klembowskim majątkiem przeważyło jego pragmatyczne podejście do inwestycji — kościół murowany był z pewnością solidniejszą opcją na przyszłość niż drewniany. Tym razem nie zasypiano gruszek w popiele, rok później w nowym kościele odbyły się pierwsze nabożeństwa.
W nocy z 29 na 30 listopada 1830 r. w Warszawie doszło do wydarzeń, które rozpoczęły powstanie, nazywane dziś listopadowym. Żymirski, mianowany w lipcu generałem dywizji, potrafił mierzyć siły na zamiary i nie popierał decyzji o wybuchu powstania. Wyprowadził swój pułk na warszawski plac Broni, ale nie zgodził się na zbrojne poparcie powstańców. Wielki książę Konstanty Romanow chciał użyć sił Żymirskiego do pacyfikacji powstania, ten jednak zwodził wielkiego księcia, twierdził, że rezultat uderzenia na powstańców będzie odwrotny od zamierzonego. W rezultacie odmówił wykonania rozkazu. Żymirski czekał na powołanie powstańczego rządu i po jego ustanowieniu aktywnie włączył się do powstania po stronie polskiej. Na spotkaniu z Radą Administracyjną, zapytany czy jest gotowy stanąć do wojny i wiernie narodowi służyć odpowiedział: jestem Polakiem i tam pójdę gdzie naród i wojsko będzie i jeżeli przyjdzie do wojny, czynem dowiodę, ile Ojczyźnie wiernym być umiem. W grudniu przemawiał na placu Bankowym w następujących słowach: źle się stało panowie, ale gdyśmy podnieśli broń — to nam jej złożyć nie wolno. (…) Trzeba zwyciężyć lub zginąć, innego wyjścia nie ma bo nam Rosja nigdy tego powstania nie przebaczy. Niech każdy z nas: wódz, oficer, żołnierz postanowią jednozgodnie (…) — zwyciężyć lub zginąć — wtedy żadna siła się nam nie oprze — zwyciężymy.
Gen. Żymirski wszedł do powstania ze wszystkim co miał najlepszego. Nie szczędził swojego wygodnego życia, majątku i talentu. Licząc się z możliwymi konsekwencjami 25 grudnia 1830 r. spisał testament. Objął dowództwo 2 dywizji piechoty, z zadaniem zabezpieczenia stolicy od strony wschodniej, względnie północno-wschodniej. Opóźniając marsz armii carskiej na Warszawę, bił się z nią m.in.: pod Kałuszynem i Wawrem — gdzie rosyjskie siły poniosły duże straty, aż wreszcie w ostatniej swojej bitwie — obronie Olszynki Grochowskiej.
Żymirski pod Olszynką dysponował znacznie mniejszymi siłami niż Rosjanie, mimo tego dowodzone przez niego oddziały dwukrotnie odepchnęły ich frontalny atak. Podczas kolejnego natarcia Żymirski został śmiertelnie ranny, kula armatnia trafiła w jego lewe ramię. Według legendy miał wyzionąć ducha obok przydrożnego krzyża na Grochowie, w rzeczywistości było jednak inaczej. Po udzieleniu generałowi pierwszej pomocy postanowiono przewieźć go do Warszawy. Żymirski, przytomny i świadomy swojego stanu, postanowił jeszcze zostawić list dla swej kochanej żony i dzieci. Dziękował w nim małżonce za szczęście, którym go obdarzyła w czasie ich małżeństwa oraz zapewniał o swej bezgranicznej miłości i wierności. Prosił by dla ich dzieci była zarówno matką jak i ojcem, by ich edukacje prowadził zawsze człowiek godny. Życzeniem jego było przekazanie 2000 zł na hipotekę kościoła w Klembowie, od których procent ma służyć na Nabożeństwo za moją duszę corocznie w rocznice śmierci mojej.
W Warszawie Żymirski został operowany i przewieziony do swego mieszkania przy ulicy Świętojerskiej, gdzie przy żonie i dzieciach odszedł z ziemskiego padołu. Franciszek Żymirski zmarł 25 lutego 1831 r. o godzinie siedemnastej i spoczął w podziemiach kościoła Ojców Kapucynów w Warszawie.
Szczątki generała zostały ekshumowane w październiku 1833 r. i przeniesione do krypty wybudowanego przez niego kościoła w Klembowie, gdzie spoczął przy córce Ludwice. Klembów pamiętał o swym dobroczyńcy, długi czas po śmierci generała, zgodnie z życzeniem, w każdą rocznicę jego śmierci odprawiana była msza za jego duszę. Szczególnie głośne były obchody setnej rocznicy śmierci Żymirskiego. Na nabożeństwie w klembowskim kościele zebrały się tłumy ludzi, na gości przybyłych pociągiem na stacji kolejowej czekały powozy konne. Prasa szeroko informowała o zbliżających się obchodach, jak i relacjonowała odbyte uroczystości. Nabożeństwo i akademia w miejscowej szkole były niezwykle uroczyste, omówiono życie i dokonania Franciszka Żymirskiego, a za oprawę muzyczną odpowiadała orkiestra 36 pułku piechoty.
Władzom carskim nie spodobało się epitafium Żymirskiego w klembowskim kościele i nakazało je zamurować. Ks. proboszcz Franciszek Sadowski nie zgodził się na to i dzięki temu tablica epitafijna przetrwała. Miejsce spoczynku generała i dwojga jego dzieci zostało zbezczeszczone przez poszukujących kosztowności sowieckich żołdaków w 1920 i 1944 roku.
Mieszkańcy Klembowa nadal pamiętają o gen. dyw. Franciszku Żymirskim. Jego imieniem nazwana jest główna ulica w Klembowie, od 2022 r. jest również patronem miejscowej szkoły. Już niebawem przy kościele klembowskim stanie jego pomnik. Swoimi działaniami i postawą zasłużył na wieczną pamięć.
Autor: Kamil Bednarczyk
Wykaz źródeł
1. Drzewiecki Zbigniew, Generał Franciszek Żymirski 1779 —1831
2. Jachacy Stanisław Ireneusz, Generał dywizji Franciszek Żymirski — żołnierz, obywatel, gospodarz
3. Kosim Andrzej, Stolarski Rafał, Car, honor i ojczyzna
4. Lelewel Prot, Pamiętniki i diariusz domu naszego
5. Lipiński Tymoteusz, Zapiski z lat 1825-1831
6. Tarczyński Marek, Franciszek Żymirski - generał zapomniany
7. Akta stanu cywilnego Cyrkułu II w Warszawie
8. Archiwum Główne Akt Dawnych, sygn. 6240
9. Archiwum Główne Akt Dawnych, sygn. 6241.
10. Księgi metrykalne parafii Klembów
11. Księgi metrykalne parafii pw. św. Aleksandra w Warszawie
12. Księgi metrykalne parafii pw. św. Andrzeja w Warszawie
13. Księgi metrykalne parafii pw. Nawiedzenia NMP w Warszawie
14. Księgi metrykalne parafii Żelechów
15. Dziennik Powszechny Krajowy. 1831, nr 6
16. Express Poranny. R. 10, 1931, nr 57
17. Kurjer Warszawski, wydanie poranne. R. 111, 1931, nr 50